Jest godzina 22:00. Kieliszki do wina brzęczą, a sok kapie, gdy szef kuchni Renékroi ostatnie filety z pomarańczy na oczach swoich gości. Jednogłośne „Ooohh“ towarzyszy wysokiemu na metr płomieniowi, który szybko zamienia soczyste dozowniki witamin w kulinarne piekło. „René po prostu wie jak’to zrobić“, mówi z dumą gospodyni Levke.
W Gutshaus Ehmkendorf Levke jest nie tylko gospodarzem, ale także przyjacielem, towarzyszem, a nawet gościem. Wraz ze swoim mężem Kaiem, rodowita hamburżanka kupiła dworek Ehmkendorf kilka lat temu w regionie parku ptaków Recknitz Valley, małym, ale pięknym obszarze zaledwie 30 minut jazdy samochodem od hanzeatyckiego miasta Rostock i wybrzeża Bałtyku w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Nie tylko po to, by dać kogutowi Hugo, koniowi Quebracho i ich synowi Kai Frederikowi kawałek prawdziwego świata, ale przede wszystkim po to, by spełnić ich marzenie. O wolności, życiu w zgodzie z naturą i ofercie wakacyjnej, która jest dzika w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu i daje każdemu gościowi jasność, gdy tylko przyjedzie: "Poczuj się jak gość z przyjaciółmi". Mówiąc o przyjeździe: